COLOMBO, Sri Lanka – W środę rano setki protestujących oblegało biuro premiera Ranila Wickremesinghe, domagając się jego rezygnacji, po nocnych protestach wzmocnionych przez tłumy ludzi z całej Sri Lanki, którzy napływali do stolicy, Kolombo.
„Nie chcemy, żeby Ranil był bandytą, złodziejem banków, złodziejem umów!” Tłum skandował. W marszu wzięły udział rodziny z małymi dziećmi, wiele z nich opuściło urząd prezydencki.
W pobliżu biura premiera siły bezpieczeństwa wystrzeliły gaz łzawiący, aby rozproszyć protestujących, ale pozostali niewzruszeni i stłoczeni z inną grupą. Funkcjonariusze policji, wielu z nich noszących maski gazowe i uzbrojonych w karabiny, wraz z personelem sił powietrznych i wojska, stali obok, nie angażując tłumu.
Wcześniej tego dnia spokojna atmosfera przed gabinetem prezydenta była zabarwiona świętowaniem. Ludzie przetrawiali wiadomość, że prezydent Gotabaya Rajapaksa uciekł na sąsiednie Malediwy.
„Złodzieje uciekają” – powiedział bibliotekarz uniwersytecki Sanjaira Perera, jeden z tysięcy, którzy podróżowali do Kolombo. W środę rano przywiozła pociągiem dwoje dzieci w wieku 12 i 10 lat z zachodniego miasta Gampaha.
Powiedział, że chciał, aby jego rodzina była w stolicy, gdy upadnie dynastia Rajapaksa.
„To jest nasz kraj” – powiedział. „Wygrywamy.”
Ludzie widzieli cienie rzucane pod posągami, siadali na ścianach Seaside Park i czekali w kolejce z parasolami, aby zasłonić słońce, aby zobaczyć zabytkowy biurowiec, jeden z trzech budynków rządowych zajętych przez protestujących w zeszły weekend.
Jak powiedział Marszałek Sejmu, pan. Pomimo niepewności, czy Rajapaksa zrezygnuje w środę i kto go zastąpi, protestujący cieszyli się, że zbliża się koniec pewnej ery.
„To dla nas historyczny dzień” – powiedziała 26-letnia Randika Chandaruvan, która we wtorek wieczorem podróżowała pociągiem z pobliskiego Negombo z dziewięcioma przyjaciółmi. „Musieliśmy wyrzucić naszego prezydenta, a teraz Kota odszedł” – powiedział, używając pseudonimu prezydenta.
Pan. Sandaruvan i jego przyjaciele, podobnie jak wielu protestujących, nie mieli nic, co mogłoby ich chronić przed gazami łzawiącymi.
22-letnia Shameen Opanayake siedziała na schodach z matką i dwiema siostrami. Pojechali wczesnym rankiem autobusem ze swojego domu w Kalutara, na południe od stolicy.
„Gdyby dziś nie ustąpił”, powiedział o prezydencie, „nie sądzę, żeby w tym miejscu było cicho. Cały kraj go odrzuca.
„Totalna praktyka zombie. Nieprzepraszający analityk. Webman. Typowy fanatyk piwa. Introwertyk. Pisarz”.